Dźwigali aż miło! Kaliszanie w światowej czołówce!
Jako jedyni reprezentowali nasz kraj i nie zawiedli. Zawodnicy Klubu Sportowego Ironfit Kalisz przywieźli z dalekiego Kazachstanu trzy medale mistrzostw globu w kettlebell lifting najbardziej prestiżowej federacji IUKL.
Tym samym potwierdzili, że w tej dyscyplinie niezmiennie należą do światowej czołówki. W środowy wieczór świeżo upieczeni medaliści mistrzostw świata wzięli udział w pierwszym po powrocie z Kazachstanu treningu. Nie obyło się bez gorącego powitania i gratulacji. A jest się czym cieszyć, bo z odległego Aktobe kaliszanie przywieźli trzy krążki, pokonując setki innych uczestników, w tym tych utytułowanych z krajów byłego Związku Radzieckiego. – W zawodach wystartowało ponad 500 zawodników z prawie 40 krajów. Niesamowicie obrodziły kraje bloku wschodniego, które bardzo mocno się zaprezentowały, co też przyczyniło się do tego, że nasze osiągnięcia są dużo bardziej znaczące. W każdej kategorii, w jakiej startowaliśmy, nie brakowało starych wyjadaczy – opowiada nam Robert Jędrzejewski, trener i zawodnik KS Ironfit, od wielu lat zaliczający się do światowej czołówki giriewoj sport, czyli wyczynowej odmiany kettlebell.
Impreza w Kazachstanie zorganizowana została z wielkim rozmachem, więc nie tylko poziom sportowy był wysoki. Organizatorzy zadbali zarówno o efektowną oprawę oraz o komfort wszystkich startujących, by choć częściowo zrekompensować im trudy dalekiej podróży. – Uczestnicy, którzy mają duży bagaż doświadczeń w tego typu zawodach, stwierdzili, że była to najlepiej przygotowana do tej pory impreza na świecie. Naprawdę byliśmy pod wielkim wrażeniem gościnności, przyjęcia nas przez mieszkańców. Każda ekipa miała swojego opiekuna. To przyczyniało się do tego, że łatwiej nam było poruszać się w tamtych realiach. A przecież świat w Kazachstanie wygląda trochę inaczej niż ten, który na co dzień znamy i na który jesteśmy przygotowani – przyznaje Robert Jędrzejewski.
Spośród trójki kaliszan, specjalizujących się w dźwiganiu ciężarków o kształcie kuli armatniej z uchwytem, najlepiej spisał się Paweł Szastok. W swoim debiucie w mistrzostwach globu najpierw sięgnął po srebro w tzw. długim cyklu, a potem po tytuł mistrzowski w biathlonie, czyli konkurencji składającej się z podrzutu i rwania. – Poziom sportowy i organizacyjny był najwyższy. Wszystko, od początku do końca, było dopięte na ostatni guzik. Co do samego występu, rywale byli naprawdę najlepsi na świecie, więc walka trwała do ostatniego powtórzenia. W długim cyklu trzy niezaliczone powtórzenia zaważyły na tym, że byłem drugi. Z kolei w biathlonie trzy powtórzenia decydowały o tym, że zostałem mistrzem. Ten sport jest bardzo widowiskowy. To, co robimy w ostatnich minutach czy sekundach walki, jest ponad ludzki wysiłek. Dlatego wtedy często kule fruwają, a zawodnicy po prostu padają na ziemię, zaliczając resztkami sił ostatnie powtórzenia – oznajmia nam Paweł Szastok. Dwukrotny medalista podkreśla, że złota i srebrna zdobycz jeszcze bardziej mobilizuje go do coraz to cięższej pracy, by w przyszłym roku ponownie udowodnić swoją wyższość nad zawodnikami z innych państw.
Kolejny krążek do swojej bogatej już kolekcji dołożył Robert Jędrzejewski, który przywiózł brąz wywalczony w długim cyklu. W biathlonie był czwarty. Niewiele brakowało, a medale mistrzostw globu kaliszanie wywalczyliby w komplecie. Blisko podium był bowiem Ziemowit Trzepacz, który zajął czwarte i piąte miejsce. – Jest pewien niedosyt, jednak wiadomo, co na kolejne starty trzeba poprawić, żeby stać się jeszcze lepszym, jeszcze silniejszym zawodnikiem i żeby naprawdę już konkurować z tymi najlepszymi i w końcu stanąć na podium – zapewnia nas reprezentant Polski. – Powoli my także stajemy się starymi wyjadaczami, bo z każdej imprezy przywozimy medale. Mamy przepustkę na to, by zdobywać wiele krążków i jestem przekonany, że kolejne imprezy pokażą, że stać nas na jeszcze więcej – dodaje Jędrzejewski.
Kaliski klub w imponującym tempie i stylu stał się krajową i międzynarodową potęgą. W Aktobe przedstawiciele Ironfit jako jedyni reprezentowali biało-czerwone barwy. Nie dziwi więc, że zainteresowanie pracą z odważnikami kulowymi rośnie. Tym bardziej, że to nie tylko dyscyplina sportowa, ale też rekreacja znacząco poprawiająca sylwetkę, samopoczucie i zdrowie. – W naszej grupie funkcjonuje dosyć sporo ludzi w najróżniejszym wieku. Nie wszyscy może są gotowi na to, żeby podejmować taki wysiłek, jaki trzeba włożyć, by przygotować się do sportowej odmiany kettle, jaką jest giriewoj sport, ale jak najbardziej wszystkich zapraszamy i zachęcamy do treningów. Nabór cały czas jest otwarty, dla ludzi w każdym wieku, którzy chcą aktywnie spędzać czas, poprawić swoją wydolność, siłę, motorykę, ale przede wszystkim zdrowie – mówi nam Robert Jędrzejewski.
W przyszłym roku kaliszanie powalczą nie tylko o medale imprez rangi mistrzowskiej. W planach mają też udział w prestiżowych zawodach Arnold Classic, które rozgrywane są w Stanach Zjednoczonych.
Michał Sobczak / Fakty Kaliszkie 03.11.2016